niedziela, 20 stycznia 2019

Dlaczego rzuciłam szkołę?

Trzeci wpis a ja już o takich rzeczach. I nie, od razu mówię, nie jest to wpis typu "dzuciłam szkołę/pracę" dla vloga/bloga/youtube. Ja po prostu odkryłam, że to nie moja działka.

4 lata mieszkałam za granicą (aktualnie jestem w trakcie przeprowadzki, ale patrząc na to, że od dwóch miesięcy siędzę w Polsce to chyba spokojnie mogę się posługiwać określeniem mieszkaŁAM). Spoiler - to były najbardziej zmarnowane 4 lata mojego życia, które na szczęścia dały mi dużo nauki. 

Od początku. Po gimnazjum wpadłam na genialny pomysł, żeby wyjechac za granicę. Jak Sławomir ma w swoim kawałku "Mówili jedź, bo tam podobno życie, o o o o). Rok uczyłam się języka. Rok zmarnowałam, bo nie wiedziałam, że mogłam iść prosto do szkoły średniej, zamiast do szkoły przygotowywującej do szkoły średniej. Dwa lata chodziłam na jeden kierunek. Następnie miałam dwa lata chodzić na staż. A po stażu dostać zawód. Jednak po tych dwóch latach wpadłam na genialny pomysł, żeby nie iść na staż, tylko na inny kierunek (tj. transport&logistyka). 

Rozpoczęcie roku szkolnego, a ja już wiedziałam, że nie mam zamiaru chodzić na ten kierunek. Chcę do Polski, nie wiem po co mam zaczynać tą szkołę. Minęły niecałe trzy miesiące i powiedziałam papa. Ale jeszcze trochę od początku. Było to rozpoczęcie mi się nie chciało już tam chodzić, ale pomyślałam sobie, że może jednak coś z tego będzie. Nie było. Z dnia na dzień coraz bardziej chciałam rzucić ten kierunek. Nie żeby mi się nie podobało. Po prostu na transport nie mogłam, bo jestem ślepa, a po trzech tygodniach praktyk w IKEA dowiedziałam się, że logistyka to nic innego jak dźwiganie jak debil dużej ilości ciężkich rzeczy. Idealnie. Na zawodowego kierowcę nie mogę, bo jestem ślepa, a na logistykę nie mogę, bo też mam popsute ramiona i plecy z poprzednich zatrudnień. Ostatnie co mnie tam trzymało to certyfikat na wózki widłowe. Ale halo halo, kilka minut w internecie i wynalazłam, że taki super certyfikat kosztuje do 500 zł w Polsce. Po tym zadałam sobie pytanie - czy na prawdę, marnowanie sobie zdrowia psychicznego, a póżniej w dodatku fizycznego, jest warte jakiejś głupiej plakietki? Nie. 12.11.18. poniedziałek po zakończonych praktykach w IKEA, stawiłam się w sekretariacie szkoły i powiedziałam - wypisuje się.

Jak przebiegło moje wypisanie się ze szkoły.

1. Dlaczego chcę rzucić szkołę?
2. Co mam zamiar robić?
3. Czy zdaję sobie sprawę z tego, że mogę nie mieć szansy na rekrutacje jesienną do innej szkoły?
4. Gdzie będę mieszkać?
5. Co będę tam robić?
6. Z czego się będę utrzymywać?
7. Co będę miała po tej szkole, do której chcę się teraz wybrać?

Rozmowa trwała jakąs godzinę. Wypełnianie papierów gdzie jak zawsze musiało zostać przekręcone moje nazwisko, imię miejscowość, do której się wybieram. Miałam dość. Juz nie chciało mi się poprawiać błędu z miejscowością, bo nie miało to większego znaczenia, jednak miałam tego dość. Mam w nazwisku literę Ł, a w środku głowy niewyobrażalnie ogromne zdenerwowanie jak ktoś przekręca to, nie wie jak przeczytać. Nie. Po prostu jestem na nie.

Wychodząc ze szkoły z papierami spotkałam kilka osób z mojej klasy. To był ostatni raz kiedy mnie widzieli. Po jakichś dwóch tygodniach jeden (i w sumie jedyny z nowej klasy, którego miałam na fejsie) gostek zapytał mnie gdzie jestem i czy mam plan na następny rok (szkolny). Do szkoły nie wracam i oczywiście, że mam plan.

Mam plan na całe nowe życie, które za niedługo rozpocznę i mam nadzieję, że uda mi się wytrzymać. Jestem bardzo zdeterminowana. W dodatku od ponad miesiąca mam dobre wsparcie. W końcu znalazł się ktoś, kto we mnie wierzy i widzi coś więcej niż tylko... to może na inny post, nie jestem pewna, bo blizn lepiej nie rozdrapywać. ;)


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz